Publikuję ten wpis w momencie, gdy Słońce wstępuje w znak Raka (21 czerwca 2011 o godz. 19:17 CSE letniego). Od wieków ten kardynalny punkt na ekliptyce oznacza dla mieszkańców północnej półkuli co najmniej dwie rzeczy: rozpoczyna się astronomiczne lato oraz najbliższa noc jest najkrótsza. Dodatkowo: marzyciele szukają mitycznego kwiatu paproci, uczniowie cieszą się z nadchodzących wakacji, a wszyscy pozostali czekają na urlop i kilka dni wytchnienia. Z zupełnie innych powodów, w okolicach przesilenia letniego, rozpoczyna się na niebie szczególny spektakl: Bootydy Czerwcowe. Spektakularny rój meteorów, którego maksimum w tym roku przypada 27 czerwca.
Piszę o tym głównie dlatego, że w trakcie moich seansów pod miękką kopułą planetarium to właśnie spadające gwiazdy wywołują chyba najwięcej emocji spośród wszystkiego co prezentuję. Młodzi widzowie przekrzykują się w interpretacji tego zjawiska atmosferycznego. Jedni mówią, że to meteoryty, a inni łączą (nie bez przyczyny) meteory z kometami… Już wyjaśniam!
Meteor to zjawisko atmosferyczne. Mały kawałek materii kosmicznej wpada w atmosferę Ziemi. Jest naprawdę mały. Ziarenko piasku, może troszkę więcej. W atmosferze spala się całkowicie. Ale ogień, którym się pali, widać z odległości dziesiątek kilometrów. To właśnie jest meteor. Przenikający sklepienie niebieskie błysk światła płonącego ziarenka. Tylko tyle. I aż tyle…
Meteoryt, ze względu na swoją nazwę, jest często mylony ze zjawiskiem metoru. Tymczasem jest to namacalny świadek kosmicznej wędrówki. Kamień z nieba. Efekt przelotu przez atmosferę, który nie został całkowicie spalony. Meteoryt to kamień, który naprawdę wiele przeszedł w Kosmosie. Musiał mieć dodatkowe szczęście. Spasł na Ziemię, a tutaj ktoś go znalazł, opisał, nadał nazwę i – pewnie z dużym zyskiem – sprzedał!
Kometa to w większości przypadków sprawca całego zamieszania. Ten kosmiczny pyłek pochodzi prawie na pewno z którejś z komet. Znane ze swoich warkoczy komety to tak naprawdę niewielkie ciała niebieskie złożone głównie z lodu. W lodzie tym zatopione są cząstki kosmicznego brudu. Zbliżająca się do Słońca kometa zaczyna się topić, woda paruje, a brud umyka w przestrzeń. Kiedy Ziemia w swojej wędrówce wokół Słońca napotka na pozostałości po komecie możemy liczyć na meteory nad naszymi głowami. Wart podkreślenia jest fakt, że o ile meteor to bardzo dynamiczne zjawisko na niebie, to widoczne na firmamencie komety są dla obserwatora nieruchomymi plamkami, z reguły z trudem dostrzegalnymi gołym okiem. Raz na kilkanaście lat, jakaś kometa staje się tak jasna, że dominuje na niebie przez kilka tygodni.
Bootydy Czerwcowe związane są z przelotem komety Pons-Winnecke. Liczebność Bootydów w czerwcu jest trudna do przewidzenia, jasność także jest zmienna. Każdy meteor jest jednak perełką wśród innych zjawisk na niebie. Tym razem mamy do czynienia z naprawdę wolnym przelotem. Bootydy nie błyskają na niebie, one po nim szybują! Potrafią dodatkowo zachwycić swoją czerwonawą barwą. Polecam obserwacje w letnie wieczory, krótkie noce i ciepłe poranki. Tym razem Księżyc przeszkadzać nie będzie – jest w ostatniej kwadrze. Bootydy swoje pozorne źródło mają w gwiazdozbiorze Wolarza (Bootes). Ten syn Jowisza i Kallisto błyszczy wysoko na czerwcowym niebie. Jeśli tylko dopisze pogoda i szczęście upolujesz niejedną gwiazdę! O obserwatorach meteorów mówi się, że muszą mieć wyjątkowe szczęście
W przypadku braku możliwości obserwacji Bootydów w czerwcu, warto zaznaczyć sobie w kalendarzu połowę sierpnia. Wtedy ma swoje maksimum to najpopularniejszy rój meteorów: Leonidy. Jasny, szybki i liczny rój swoją popularność zawdzięcza temu, że obserwować go można w naprawdę ciepłe wieczory. Dodatkowo liczebność i duże prawdopodobieństwo zaobserwowania spadającej gwiazdy nie odstrasza nieprzekonanych. Tych zapraszam pod miękką kopułę planetarium Astro Arena. U nas zobaczysz meteory z gwarancją spełnionych życzeń…